Hawana Blog o życiu na Kubie
Blog

NIE MA, NIE MA WODY

Sobota

 

Jestem dzisiaj w niezwykle dobrym humorze. Udało mi się kupić farbę do włosów, której szukam już od wielu tygodni po całym mieście. Co prawda to nie ten kolor, który używam, ale chociaż trochę podobny i jakaś kreatywna fryzjerka na pewno znajdzie sposób na to, by go rozjaśnić. Niestety mój dobry humor pryska jak mydlana bańka, kiedy na korytarzu natrafiam na zgromadzenie niemal wszystkich moich sąsiadów. Coś się stało, a ich grobowe miny nie wróżą niczego pozytywnego. Pociągam nosem, czuć kanalizacją. Sąsiadka z parteru, bardzo energiczna, wysoka Mulatka z blond fryzurą na jeża, tłumaczy mi, że jest defekt w instalacji wodnej i ścieki pomieszały się z czystą wodą. Mam więc nie używać wody z kranu.

Hawana

Problemy techniczne z wodą, prądem lub gazem nie należą na Kubie do rzadkości. Większość instalacji pamięta jeszcze zeszłe stulecie i jest naprawiane prowizorycznie, bo na porządny remont ani nie ma pieniędzy ani sprzętu. Trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność.

 

Mam więc w domu zawsze dwie rezerwowe bańki wody do użytku ogólnego i jedno wiaderko z przegotowaną wodą pitną. Na jeden dzień wystarczy. Wiem już, jak wykąpać się od stóp do głów w pięciu litrach wody. Do zmywania naczyń po obiedzie zadowalam się dwoma litrami. Jak się okazuje, najwięcej wody potrzebuję do spłukiwania toalety. Byle jakoś przetrwać do jutra i potem zobaczy się co dalej.

Niedziela


Dzień Matki na Kubie. Nie wygląda mi na to, że komuś dzisiaj przyszło choć przez myśl, by martwić się brakiem wody. Cała ulica dudni muzyką. Sklepy z tortami przeżywają prawdziwe oblężenie. Także sprzedawcy kwiatów mają pełne ręce roboty. Hawana jest w świątecznym nastroju, więc nie wypada przejmować się błahostkami. Dzień jest bardzo upalny, nie czuję się zbyt świeżo. Do picia został mi przepyszny kwaskowaty sok ze sfermentowanych skórek ananasa domowej roboty. No i muszę jeszcze wymyślić obiad bez użycia wody. Będzie kurczak z batatami z piekarnika. Do tego podsmażę kilka bananów na patelni i już. Dołączam do świętujących sąsiadów, nikt nawet nie wspomina o instalacji.

Hawana

Wieczorem właścicielka apartamentu, który wynajmuję, przynosi mi kilka butelek pitnej wody i proponuje tymczasowe rozwiązanie problemu. Będą pompować wodę z pobliskiego budynku do zbiornika, który stoi na dachu. W taki sposób będzie można nawet wziąć przed snem krótki prysznic. Co za wspaniała wiadomość.

 

Pompowanie wody trwa kilka godzin i na dachu w tym czasie zbiera się grupka ludzi. A tam gdzie w jednym miejscu zbierze się kilku Kubańczyków nie może zabraknąć muzyki. W obiegu jest też butelka rumu. W tym kraju panuje zasada, że nic nie jest tak złe ,że nie mogłoby być gorzej, więc należy cieszyć się z każdego dobrego momentu. A pompowanie wody do pustego zbiornika jest dobrym momentem.

Poniedziałek


Zebranie mieszkańców. Trzeba przedyskutować podział kosztów reperatury instalacji wodnej. Niby właścicielem budynku jest państwo, ale koniec końców to mieszkańcy sami muszą troszczyć się o funkcjonalność instalacji. Pomoc z państwowej firmy wodociągowej tylko teoretycznie jest bezpłatna. W praktyce kto nie zapłaci za serwis pracownikom wodociągów, może zostać bez wody na wiele tygodni. Sąsiedzi nie są zachwyceni wizją przejęcia kosztów naprawy. Dyskusja robi się gorąca i to rozumiem, bo tutaj każdy obraca monetę kilkakrotnie zanim ją wyda. Dopóki nie znajdą porozumienia, nikt nie zadzwoni po firmę.

Środa

Hawana

Mieszkańcy dogadali się. Pod domem stoi dziś ogromna cysterna. Wypompowują brudną wodę z budynku. Bezpłatny serwis kosztuje tym razem 90 USD. To jednak nie koniec problemu. W następnych dniach należy porządnie wyczyścić zbiorniki wodne. Gorący prysznic pozostanie więc dla mnie nadal tematem tabu. Tak naprawdę korzystanie z kąpieli pod bieżącą wodą nie jest na Kubie oczywistością. Większość moich kubańskich znajomych na wieczorną kąpiel podgrzewa wodę w wiaderku. Idę więc grzać wodę.

Piątek

Wieczorem słyszę poruszenie w sąsiedztwie. Wpuszczają czystą wodę do zbiorników. Tydzień oszczędzania każdej kropli wody dzisiaj ma swoje szczęśliwe zakończenie. Hurra, będzie prysznic pod bieżącą wodą. A jutro zrobię pranie w mojej półautomatycznej pralce, cudzie techniki sprzed 30 lat.