Dzwonek telefonu wybija mnie ze snu. Jest 4 nad ranem. Zaspana podnoszę słuchawkę i rozpoznaję głos sąsiadki z dołu. Informuje mnie, że w kubański sklep w pobliżu otrzymał świeżą dostawę wieprzowiny. Właśnie dojechała ciężarówka z prowincji. Jeśli jestem zainteresowana zakupem, powinnam się pospieszyć. Wyskakuję więc z łóżka, zimną wodą zmywam resztki snu z twarzy. Na kawę tym razem nie ma czasu.
Recycling po kubańsku
Muszę jeszcze poszukać jednorazowej reklamówki. Mam tu taką jedną, chociaż jest jednorazowa tylko z nazwy. Woreczki plastikowe są w sklepach praktycznie niedostępne. Klient sam musi się zatroszczyć o to, w co zapakować ryż czy cukier kupiony na funty z dużego, przemysłowego worka . Pomocą służą zazwyczaj fruwający sprzedawcy na ulicy.
Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że co poniektórym Kubańczykom udaje się wiązać koniec z końcem żyjąc z dochodu ze sprzedaży jednorazowych reklamówek. Mój woreczek posłużył mi już kilkakrotnie do transportu bułek z piekarni. Przydał się także przy zakupie pomidorów. Teraz zabiorę go do mięsnego i potem zakończy swój pracowity żywot jako worek na śmieci.
Podobnie używane są plastikowe butelki. Kupując przepyszne naturalne soki owocowe na ulicy zawsze mam ze sobą własną butelkę. Na zakup domowego wina z ryżu przynoszę natomiast szklane butelki po rumie.
Brak marnostrastwa
Na Kubie nieznane jest marnotrawstwo, przedmioty i urządzenia codziennego użytku są wykorzystywane przez wiele lat albo i dekad. Czytałam kiedyś w literaturze fachowej, że Kuba to jedyny kraj na świecie, który wywiązuje się ze swoich zobowiązań w zakresie zrównoważonego rozwoju ekologicznego. Ma najlepiej zachowane ekosystemy na Karaibach.
Zrównoważony rozwój nie jest jednak rezultatem troski o ekologię. Wynika raczej z ograniczeń ekonomicznych, braku masowej produkcji, a tym samym braku masowej konsumpcji. Do innych powodów należą także częsty brak prądu, niska mobilność ludności spowodowana ograniczonym dostępem do środków transportu, a w rolnictwie rezygnacja z pestycydów i innych chemicznych substancji, na które po prostu nie ma pieniędzy.
Segregacja śmieci
Pomimo braku marnotrawstwa nie sposób nie zauważyć, że w Hawanie istnieją duże problemy ze śmieciami. Jedyną segregacją śmieci zajmują się zbieracze aluminiowych puszek. Puszki można zamienić na gotówkę w państwowych punktach skupu.
W mojej dzielnicy puszki zbiera sympatyczny pan na wózku inwalidzkim. Ze względu na ograniczenie ruchu nie jest w stanie przeszukiwać kontenerów ze śmieciami. Z tego powodu mieszkańcy dzielnicy zostawiają puszki na chodniku. Reszta odpadów ląduje na obrzeżach miasta bez dalszej obróbki.
Kubański sklep
Słyszę wołanie z klatki schodowej. Moja sąsiadka Maria, czeka już na mnie z niecierpliwością. Wychodzimy w ciemność ulicy, by za rogiem zatrzymać się przed zamkniętym drewnianym portalem wielkości bramy wjazdowej do garażu. Budynek już dawno przeżył okres swojej świetności. Od dziesięcioleci nieremontowany, tynk z fasady sypie się na chodnik. Na pierwszym piętrze zwraca uwagę puste miejsce po balkonie, który jakiegoś wietrznego dnia po prostu runął na ulicę i rozsypał się w proch.
Od środka dochodzą nas przyciszone odgłosy rozmów. Maria puka ostrożnie. Jakiś cień pojawia się w małych drzwiach wbudowanych w bramę wejściową. Moja towarzyszka zostaje rozpoznana, więc po szybkim rzuceniu spojrzenia w prawo i w lewo, czy ktoś na ulicy czasem nas nie obserwuje, wchodzimy do sklepu na długo przed oficjalnym otwarciem. Cała ta sytuacja wydaje mi się żywcem wyciągnięta z jakiegoś kiepskiego filmu. Ale to rzeczywistość, rok 2021 na Kubie.
Prezentacja towaru
Widok we wnętrzu sklepu odbiera mi mowę. Na podłodze leżą trzy zakrwawione prosiaki. Wokół zebrało się kilka osób. Wysoki , szczupły pan w roboczym ubraniu w zadumie zaciąga się cygarem. Jego ciemnoskóra towarzyszka świergocze wesoło z koleżanką. Przy ścianie jakiś zaspany staruszek siorbie kawę z mini filiżanki.
Wydaje się, że nikt nie zwraca uwagi na rudowłosą Europejkę z otwartą ze zdumienia buzią. Ja nadal stoję w wejściu i nie wiem tak naprawdę, co mam robić. Wreszcie podchodzi do mnie sprzedawca w zakrwawionym fartuchu. Pyta z uśmiechem, jaka część prosiaka mnie interesuje. To niewłaściwe pytanie dla osoby, która przez większą część swojego dorosłego życia zaopatrywała się w mięso w europejskich supermarketach, kupując czyściutkie, porcjowane kawałki zawinięte w folię i z etykietą z przepisem gotowania.
Z opresji ratuje mnie Maria, mam udać się na zaplecze. Podążam więc za nią, usiłując nie zrujnować sobie butów w kałużach krwi. Spoglądam na świńskie zwłoki z miną znawcy i próbuję nie dać poznać po sobie wewnętrznego niepokoju. Moja reklamówka nareszcie może udać się w swoją zasłużoną ostatnią podróż. Pakują mi do niej kawał wieprzowego karku, ucięty toporem w całości ze skórą.
Przepis na świnkę
Sympatyczna kobieta w kwiecistych leginsach radzi mi, by użyć skóry do gotowania ryżu z czarną fasolą. To nada potrawie smaku i ryż nie będzie się kleił. Powszechne jest również smażenie kawałków wieprzowej skóry w głębokim tłuszczu. Taki chrupiący przysmak pod nazwą chicharrones pomaga Kubankom utrzymać ich apetyczne krągłości ciała.
Wreszcie wychodzimy na świeże powietrze, zostawiając za sobą kubański sklep pełen wesołych ludzi i martwych prosiaków. Zaczyna świtać, zapowiada się piękny, słoneczny dzień.
W drodze powrotnej do domu zastanawiam się, czy być może w internecie znajdę jakieś wskazówki na temat jak porcjować ten kawał wieprzowego karku. Coś mi świta o zasadzie krojenia wzdłuż mięśni mięsa. A może się mylę, chyba trzeba ciąć w poprzek? Oczami wyobraźni widzę już przed sobą smażone steki i soczysty gulasz.
Zaopatrzenie na Kubie jest procesem niezwykle skomplikowanym. Kubański sklep nie ma wiele wspólnego z miejscami, w których Europejczycy zaopatrują się w żywność i inne podstawowe produkty. Na ten temat powstały również inne wpisy Szał zakupów w Hawanie , Wypad do kubańskiego supermarket lub Co dziś na śniadanie.