casa particular
Blog

CO DZIŚ NA ŚNIADANIE

Goście w hotelach i w kwaterach prywatnych mogą zdobyć mylne pojęcie na temat nawyków żywnościowych Kubańczyków.  Kubańskie śniadanie na co dzień znacznie różni się od śniadania serwowanego turystom.

 

Kubańska kawa

 

Moje dzisiejsze śniadanie składa się z bułki z miodem i z kubka aromatycznej kawy, którą udało mi się ostatnio kupić na czarnym rynku. Kawa z Kuby słynie na europejskich i azjatyckich rynkach z bardzo wysokiej jakości i jest towarem niezwykle cenionym.

 

Tymczasem Kubańczycy często muszą zadowolić się kawą z przydziału sprzedawaną na kartki w bodegach, państwowych sklepach na kartki.  Ziarna kawy z państwowej bodegi miesza się z palonymi ziarnami innych roślin użytkowych, na przykład z odmianą groszku zielonego. Potem przechowuje się ją w otwartych workach w stęchłych pomieszczeniach. Już sam zapach takiej mieszanki przyprawia o zawrót głowy i to bynajmniej nie z zachwytu.

 

Ja odkupiłam moją paczkę fantastycznej kawy Cubita, od chłopaka pracującego w jednym z miejscowych hoteli. Turystom na Kubie nie może zabraknąć niczego. Dlatego też hotele są zazwyczaj zaopatrzone w produkty najwyższej jakości, podczas gdy sklepy dla Kubańczyków świecą pustkami. Nie jest więc niespodzianką, że pracownicy takich luksusowych przybytków dorabiają sobie do swojej oficjalnej, bardzo mizernej pensji. Sprzedają wszystko, co uda im się później wpisać podczas remanentu jako produkty zaginione bez wyjaśnienia.

 

Moja koleżanka z Norwegii, od dłuższego czasu rezydentka na Kubie, już dawno zniechęciła się absurdalnymi cenami czarnego rynku na wyspie i wiecznym brakiem produktów. Dostaje więc paczki żywnościowe z Norwegii, z jednego z najdroższych krajów świata. Cena kawy plus koszty przesyłki międzykontynentalnej okazuje się porównywalna z ceną kawy sprzedawanej na ulicach Hawany. Dla niewtajemniczonych minimalna miesięczna wypłata pracownika w firmie państwowej na Kubie wynosi po styczniowej ogólnokrajowej podwyżce 35 USD, w Norwegii 5000 USD.

Mleko na Kubie

 

Odkąd pamiętam piłam kawę niesłodzoną, ale zawsze z dużą ilością mleka. Mleko od lat jest na Kubie produktem deficytowym, niezwykle rzadko dostępnym nawet na czarnym rynku. Tylko dla małych dzieci do 6 tego roku życia i i dla starszych osób rząd kubański wydaje na kartki mleko w proszku. Ja chcąc nie chcąc zmuszona jestem zmienić mój wieloletni nawyk i polubić  picie słodkiego kubańskiego espresso. To bardzo mocna kawa z dużą ilością cukru i oczywiście bez mleka. 

W ten słoneczny  poranek delektuję się na balkonie bułką z miodem. Obserwuję przy tym panią w średnim wieku w obcisłej, jaskrawozielonej minisukience, dumnie prezentującą swoje kobiece wdzięki. W ręce trzyma filiżankę kawy, którą sprzedają w ulicznej kawiarence z termosu. Z oferty tej kawiarenki można również wybrać chleb z majonezem, chleb z szynką, chleb z mięsem mielonym, chleb ze stekiem wieprzowym, chleb ze smażonymi krokietami, chleb z parówką, chleb z omletem jajecznym lub chleb z panierowaną rybą.

 

Kubański miód

 

Chleb z miodem to wymysł Europejczyków. Na Kubie taka kompozycja jest praktycznie nieznana. Miód kubański wytwarzany jest tradycyjnymi metodami ekologicznymi.  Sprzedaje się go tu czasem w aptekach jako środek pomocny w poprawieniu ogólnej odporności organizmu. Nawiasem mówiąc podobnie jak herbata, którą kiedyś aptekarz polecił mi na dolegliwości miesiączkowe z braku tabletek przeciwbólowych. Wracając do miodu. Ten kubański ma przepiękny bursztynowy kolor i jest intensywny w smaku. Co ciekawe, zyskał w ostatnich latach ogromnie na zainteresowaniu na rynkach zagranicznych. To spowodowało, że eksport miodu wyprzedził eksport cukru z trzciny cukrowej czy kawy. 

Masło

 

Niestety masło, które zakupiłam na pewnej osamotnionej uliczce Hawany z plecaka barczystego kubańskiego podrywacza już mi się skończyło.  Nie wiem, kiedy znów będę mieć tyle szczęścia, by dostać to w Europie absolutnie niedoceniane smarowidło. O margarynie nikt na Kubie nie słyszał. Kubańskie śniadania obywa się się bez takich nieistotnych dodatków. Niestety powszechny zwyczaj jedzenia bułki z olejem roślinnym jakoś nigdy mnie nie przekonał smakowo, więc to właśnie na Kubie nauczyłam się robić pyszny domowy majonez, chętnie z dodatkiem czosnku.

Kubańskie pieczywo

 

W państwowych piekarniach już jakiś czasu temu pojawiły się problemy z wypiekiem pieczywa. Brakuje mąki pszennej. Kubańczycy codziennie stoją w długich kolejkach, żeby zakupić pieczywo z przydziału. Przysługuje im jedna bułka na osobę. Tylko w przypadku gdy w ciągu dnia z pieca wyjdzie więcej bułek niż zostało zarejestrowanych osób w danej piekarni, ta nadprodukcja pieczywa sprzedawana jest w wolnym handlu.

 

Rząd gwarantuje wypiek pieczywa pszennego w ilości niezbędnej do zrealizowania wszystkich wydanych na wyspie kartek żywnościowych. W sprzedaży wolnej oferuje się pieczywo mieszane z mąki kukurydzianej, mąki z dyni i z manioku. Ten typ mąki produkuje się na wyspie. Mąka pszenna jest importowana, a budżet państwowy przeznaczony na importy jest w tej chwili mocno ograniczony. Ja oczywiście nie posiadam kartek żywnościowych. Jestem więc skazana na łut szczęścia w polowaniu na bułki. I tak naprawdę wszystko mi jedno z jakiej mąki.

 

Obserwuję też, że im mniej pieczywa wypieka się w piekarniach państwowych, tym częściej można dostać chleb w małych, prywatnych piekarniach lub u fruwających sprzedawców. Oczywiście po cenach wielokrotnie wyższych. To opcja dla bogatych. Ja tu uchodzę za bogatą, więc mogę sobie pozwolić na zakupy u prywaciarzy. Chociaż i tak często zdarza się, że przemierzam kilometry po całym mieście w poszukiwaniu tego pszennego złota. Moja bezrobotna sąsiadka z parteru od niedawna zajęła się nieregularną sprzedażą chleba we własnym mieszkaniu. Obecnie to świetny interes. Sąsiadka nie posiada na to licencji, ale gdzie nie ma oskarżającego, nie ma oskarżonego.

 

Jajka

Jajka to kolejny produkt z państwowego przydziału, niedostępny w oficjalnym wolnym handlu. Nieoficjalnie można dostać niemal wszystko, to zazwyczaj kwestia kontaktów i gotowości zapłacenia ceny czarnego rynku. Kubańskie śniadanie rzadko kiedy składa się z jajecznicy, jak to sugerują przewodniki turystyczne. Jajka są serwowane gościom w kwaterach prywatnych. Sami gospodarze zadowalają się dużo skromniejszym śniadaniem.

Na przykładzie jajek można zaobserwować niewiarygodną inflację cen na czarnym rynku. Jeśli pominiemy jednorazową ogólnokrajową podwyżkę cen z początku roku 2021, inflacja w sklepach państwowych od lat utrzymywała się na bardzo niskim poziomie. Natomiast ceny na ulicy kubańskich miast w ciągu pierwszego roku pandemii osiągnęły zenitu. Jeszcze rok temu za zgrzewkę 30 sztuk jajek płaciłam ulicznym sprzedawcom odpowiednik 3 USD. Aktualnie żądają 12 USD, co oznacza podwyżkę o 400% . I trzeba mieć szczęście, by spotkać kogoś, kto by mi te jajka sprzedał. W państwowych bodegach mają bowiem obecnie kilkumiesięczne opóźnienie w dostawie.

 

Kubańskie kakao

 

Kakao kultywuje się na Kubie już od XVI wieku. Natomiast plantacje kakaowca osiągnęły swój okres najwyższej świetności w XIX wieku przy pomocy zbiegłych z Haiti francuskich kolonistów. Na chwilę obecną jedyne większe plantacje kakao znajdują się w regionie Baracoa na wschodzie Kuby. Czekolada z Baracoa, którą dostałam kiedyś na czarnym rynku po niebotycznej cenie, niestety nie zachwyciła mnie w ogóle. Ta produkowana na eksport jest wysokiej jakości. Na rynek regionalny trafia inny produkt, który nazwałabym czekoladopodobnym. Dużo tłuszczu, dużo cukru, mało kakao.

Jedynym miejscem w Hawanie, gdzie można by zakosztować wyśmienitych kubańskich wyrobów czekoladowych jest muzeum czekolady na starym mieście. Niestety muzeum jest w okresie pandemii zamknięte na cztery spusty. Czekam z niecierpliwością na ponowne otwarcie.

I tak spokojnie mija mi ten dzisiejszy poranek na rozważaniach o moim wcześniejszym beztroskim życiu w Europie. Konsumując kubańskie śniadanie myślę o wszechobecnym dobrom konsumpcyjnym w europejskich metropoliach oraz o mojej obecnej codziennej walce o przetrwanie w stolicy Kuby.

 

Kiedy Kubańczyk wychodzi do sklepu nie mówi, że idzie na zakupy ale, że idzie szukać czegoś do kupienia. Jutro z rana wybiorę się na miasto, by szukać oleju.

cafe cubano kubańskie śniadanie

Kubańczycy żartują czasem mówiąc, że tak naprawdę mają tylko trzy problemy: kubańskie śniadanie, obiad i kolacja. 

 

Zainteresowanym tematem  życia codziennego na wyspie polecam inne moje artykuły w zakładce Blog..

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *